O starogreckim rozumieniu misterion, czyli o tym, co widzi i co jest do widzenia…

257736562_3028091280805959_1887324571322929930_n
W XI księdze Odysei akcja przenosi się do Hadesu. Tak biegnie opowieść Odysa u Feaków. Chociaż słowo „przenosi się” jest najniewłaściwsze. Bo znaleźć się w Hadesie to być na granicy. Dzieje się więc coś granicznego. Do Hadesu idą zmarli, dokładnie tak, jak działo się to z młodym i nieostrożnym Elpenorem, który wypiwszy wieczór wcześniej wina nad miarę zerwał się bez opamiętania z rana i spadł z wysokości swego leża w górnej komnacie domostwa Kirke. Pójść do Hadu i wrócić stamtąd rzecz niepodobna. Przynajmniej nie w całości, nie tak, jak było to wcześniej. Przecież nie udało się to Orfeuszowi. Tym jednak jakoś się udało. Albo i nie? Zdziwiona Kirke mimo to i Odysa i jego towarzyszy wioseł nazywa potem „śmiałkami, wiele mającymi do zniesienia, zdolnymi do wytrzymania” (schetlioi), bo są „dwukrotnie poddani umieraniu” (disthanees). Bo to niepodobna zetknąć się ze śmiercią dwa razy. A może nie chodzi tu wcale o enumerację, ale o pewien proces, który w Fedonie Platon nazywa „odwiązywaniem się” (apolysis)?
W Hadzie Odys spotyka wiele dusz, czyniąc przy tym wszystko, co przepisane. Po Elpenorze, który czeka na pochówek i po matce, najpierw korowód dusz kobiecych, potem mężczyźni. Herosi. Ale gdy czyta się krótkie opisy ich życia, nie wiadomo, u kogo więcej dramatyzmu i heroizmu. Wszyscy mają swój dział (moira), i każdy się zmaga z tym, czemu umknąć nie zdoła. Najważniejszym spotkaniem jest jednak to z Teiresiasem, by „duszy jego się radzić” (psyche chresomenon Thebaiou Teiresiao). Ten zwrot pojawia się tu jak mantra, jak refren psalmu: psyche chresomenon Thebaiou Teiresiao. Sam Teiresias za życia był ślepcem. Stało się tak, że za młodu ponoć ujrzał nagą Atenę w kąpieli. Ta więc odebrała mu wzrok…, dała przy tym umiejętność jasnego widzenia. Stąd potem był doradcą i wróżbitą. Nie zoczył już niczego więcej, ale widział jasno.
Czy to jest tak, że przestawszy widzieć jedno, trzeba widzieć drugie? Czy to drugie jest lepsze?
U Teiresiasa tak było. Atena dała, bo zabrała. W sumie to nawet nie kara… Ale w tym wszystkim jest jeszcze coś. Bo to może nie była kara, tylko wskazówka. By tego, co boskie, nie usiłować oglądać oczyma, lecz tym, czym należy. Nie da się tego zoczyć. „Zamknąć oczy” (myein) to nic innego jak wejść w misterion. Takim misterion było na przykład to, że codziennie ku zdziwieniu gawiedzi Penelopa siadała do bezsensownego tkania chitonu (wieczorem prutego). Podobnie Odys pokonuje Kirke i jej szkodliwe zioła (kaka farmaka) posługując się tym, czego nie dało się zoczyć.
Nie da się tego, co boskie, zoczyć. „Nie dojrzy oko śmiertelnika tego boskiego, co niewidoczne robi się i znika”. Albo jeszcze inaczej. Trzeba zamknąć oczy, żeby w końcu widzieć to, na co dotąd się jedynie łypało ślepym wzrokiem…
Share Button