Dlaczego jest to, co jest?

Parmenides

 

Autorem najsłynniejszego bodaj filozoficznego pytania, ukutego w przeciągu dziejów ludzkiego myślenia, jest G.W. Leibniz. Zapytał on: dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Pytanie to można sfomułować w bardziej podstawowej formie. Brzmi ono następująco: dlaczego jest to, co jest?

Z tak sformułowanym pytaniem, choć podanym nie wprost, szyderczo i przewrotnie, spotykamy się w dialogu Sofista Platona. Teajtet i inni, niejako pod dyktando przewodzącego w dyskusji przybysza z Elei, podejmując się rozstrzygnięcia sprawy sofisty i tego czym się zajmuje, dochodzą do problemu niebytu, dokładniej rzecz z greki oddając, do nie będącego, którym za pomocą logosu posługuje się czarodziej-sofista, przedstawiając nie będące za będące. Dla rozmówców jest to problem, którego samodzielnie, jak się zdaje, nie są w stanie rozwiązać. W tym miejscu (Sofista 241d) pada słynna deklaracja Platona: „słowo ojca Parmenidesa konieczne będzie nam broniącym się doszczętnie wybadać…”. Zabieg ten, jak łatwo można się przekonać czytając dalsze partie dialogu –  lektura tekstu bynajmniej nie jest łatwa – pozwala Platonowi rzeczywisty przedmiot dyskusji, ousia, odnieść do będącego, rozpatrując go przez wyrafinowaną synoptykę pięciu najwyższych rodzajów (lub eidosów), co ostatecznie prowadzi do konkluzji, że w podobny sposób nie będącego zdefiniować nie można. W ten sposób Platon skutecznie broni się przed zarzutem ojcobójstwa, którego rzekomo miał się dopuścić na wielkim Parmenidesie (237a). Nie można logosem zdefiniować nie będącego, ponieważ nie będące nie jest. Platon podąża tu wprost szlakiem, który w myśleniu za Parmenidesem i eleatami wytyczył sofista Gorgiasz z Leontinoi.

Słowo ojca Parmenidesa budziło i budzi nadal wiele kontrowersji. Szczególnie zagadkowe jest jego zdanie (Diels-Kranz 28B 3): „albowiem to samo jest myśleć i być”. Reguła owej tożsamości pozwala wyjściowe założenie „że jest” ująć w rezultacie jakim jest będące, co dokonuje się w zakresie tożsamym dla być – umysłem. Rezultatem myślenia bycia jest tylko i wyłącznie będące. Nie może nim być to, czego nie ma.

Być może jest to filozoficzny kamień węgielny, obok którego przejść obojętnie nie sposób, o który prędzej czy później potyka się każdy, kto podejmuje się filozofii. Niemniej niezależnie od sporów, jakie toczą się około pierwszej w dziejach myślenia wyartykułowanej wprost ontologii, można dostrzec genialną intuicję ojca Parmenidesa. Jaką? Chociaż – jak mówimy – myśleć można o wielu różnych sprawach, a wymyślać nawet cuda na kiju, autentyczne myślenie jest myśleniem tylko o tyle, o ile dosięga wprost bycia. I na odwrót: być oznacza ni mniej ni więcej jak myśleć i myśleniem dać się pojąć. Jedno bez drugiego obejść się nie może. Tylko w ten sposób, jak sądzę, filozofia może obronić i ugruntować samą siebie. Będzie tym, za co uchodzić pragnie. Nie będzie tym, za co niestety uchodzi w oczach wielu…

 

Share Button