Filozof czy historyk filozofii?

historyk filozofii

 

Gdy studiowałem filozofię, starałem się chodzić na rozmaite dyskusje i spotkania. W Krakowie jest tego mnóstwo. Pamiętam, jak uderzyło mnie na pierwszym roku, gdy na jednym z takich spotkań pewien znany polski filozof przedstawiany przez młodego prowadzącego żachnął się i z wyższością go pouczył:

„Proszę pana, nie jestem filozofem, ale historykiem filozofii”.

Prowadzący skulił się przepraszająco, a przez salę przeszedł pomruk zrozumienia. Tak właśnie, trzeba być skromnym, filozofami to byli Arystoteles, św. Tomasz i może Ingarden, ale gdzie nam maluczkim do tych wielkich mistrzów. Nam pozostała tylko rola skromnych historyków idei.

 

„Jestem filozofem…”

Strasznie nie lubię, gdy ktoś tak mówi. Jestem filozofem i mam obowiązki filozoficzne. Nie wolno uciekać przed nimi w historię filozofii. Filozof zajmuje się problemami, stara się znaleźć na nie odpowiedzi, bada racje i argumenty. Staje przed tymi samymi pytaniami, jakie podejmowali dawniej Arystoteles i św. Tomasz. Oni są naszymi nauczycielami, a nie przedmiotem naszych badań.

Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Tak się składa, że w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania pomaga znajomość tego, jak już kiedyś próbowano na nie odpowiadać. Nie wolno jednak stawiać sprawy na głowie i utożsamiać filozofii z jej historią. W ten sposób bowiem rezygnujemy z naszego zasadniczego zadania, jakim jest zadawanie pytań i szukanie na nie odpowiedzi, a nie doglądanie muzeum ludzkiej myśli.

 

Po co historykowi filozofia?

Bez znajomości systematycznej filozofii historia filozofii jawi się jako bezsensowna gadanina. Jeśli nie wie się, czego należy szukać w dziełach dawnych filozofów, nic się w nich nie znajdzie. Nasze programy studiów są więc niezbyt fortunnie ułożone: powinniśmy zaczynać od systematycznego wstępu do rozmaitych dziedzin filozofii, a potem czytać ze zrozumieniem starożytnych i średniowiecznych mistrzów. A na pewno powinniśmy inaczej ich czytać: nie jako dokumenty pewnej odległej epoki, lecz świadectwa zmagań z pewnymi współczesnymi pytaniami.

Na szczęście kurs historii filozofii obejmuje także dzieła podważające jej znaczenie. Gdzieś na drugim roku przeczytałem rozprawkę Nietzschego O pożytkach i szkodliwości historii dla życia, która potwierdziła moją intuicję. Historia filozofii powinna służyć systematycznej filozofii, w przeciwnym razie doprowadzi nas do ponowoczesnego nihilizmu. Nie ma nic gorszego niż widok zadowolonych z siebie kulturalnych znawców historii idei, którzy nie są przecież tak głupi, by coś mniemać albo i nie mniemać.

Z przyzwoitości więc poczekałem do końca studiów i od tamtej pory w notkach biograficznych podaję, że jestem filozofem. Zauważyłem też, że ów znany filozof ostatnio nie ukrywa już swojej tożsamości. Cóż, jesteśmy po prostu filozofami. Być może słabymi, ale jednak gramy w tej samej drużynie, co nasi wielcy poprzednicy. Może to śmieszne roszczenie, ale nie ma wątpliwości, że jeśli my nie podejmiemy tego zadania, to nikt za nas tego nie zrobi.

 

Share Button